Autor Wiadomość
Olka
PostWysłany: Pon 14:46, 06 Mar 2006    Temat postu:

Ja na tym byłam Smile. Fajne jest Very Happy.
Tak przy okazji: Wy nie mieliście propozycji od nauczyciela żeby 21.marca (dzień wagarowicza Smile) iść do kina na maraton? Do Światowida na "Z ust do ust" i "Good night, and good luck" albo do Multikina na "Czerwony kapturek prawdziwa historia" i "Różową panterę"?
Kozlak
PostWysłany: Nie 13:51, 05 Mar 2006    Temat postu:

Mój kuzyn an tym był i mówil ze normalnie superr ;D Moze pojdziem na to ? Very Happy Beka na maxiora bedzie ;D
Macias46
PostWysłany: Pią 20:34, 03 Mar 2006    Temat postu: Czerwony Kapturek - Prawdziwa historia

Miłośnicy pełnometrażowych komedii animowanych będą zachwyceni. Czerwony Kapturek, podobnie jak kultowy Shrek, to uniwersalny wygłup dla ludzi mniej lub bardziej dorosłych (raczej mniej, ale ubawi się i wnuczek, i dziadek, i licealista), w charakterystycznym przebraniu z bajkowego wszechświata rodem. A tak naprawdę komedia kryminalna, której fabuła prowadzona jest nieliniowo, na modłę słynnego Rashomona Kurosawy. Bajeczka o Kapturku, którą znamy wszyscy bez wyjątku, posłużyła autorom filmu zaledwie jako punkt wyjścia Very Happy Ja chyba na to pojdę Very Happy może być dobre a jak ktoś chce dokładnie wiedzieć o czy mto macie Razz ;] :

Zaczyna się znajomo: dziewczynka w krzykliwym wdzianku, dzierżąca pod pachą koszyczek pełen słodkości i bezcennych przepisów cukierniczych, wybiera się do leśnej chatki swojej babci. Po drodze natyka się na wysoce podejrzane indywiduum – wilka w niebieskim dresie, i po rozpoznaniu jego złych intencji gubi go w leśnej gęstwinie. Kiedy Kapturek dociera do chatki, babcia wygląda jednak jakoś nieswojo i ma trochę za duże uszy, oczy i nieświeży oddech. To znów ten typ spod ciemnej gwiazdy! Pożarł babcię i wskoczył w jej ciuchy? Teraz chce pożreć Kapturka?

Wszystko na to wskazuje. W sam środek szamotaniny przez okno wpada jednak nowa postać – zidiociały drwal w tyrolskich gatkach, wymachujący siekierą. W końcu z szafy wyskakuje także babcia, tyle że związana i zakneblowana. Co tu się dzieje? Ustalenie faktów to zadanie dla leśnej policji, która mimo że składa się z niepoważnie wyglądających futrzanych i dziobatych stworzeń, działa w pełni profesjonalnie. Po ogrodzeniu terenu żółtą taśmą z napisem: "miejsce zbrodni" i postawieniu odpowiednich zarzutów: napaść, próba pożarcia, nieuzasadnione użycie siekiery, czwórka podejrzanych zostaje poddana skrupulatnemu przesłuchaniu przez detektywa żabę, odzianego w garnitur z lat 40. i palącego cygara niczym bohater chandlerowskich kryminałów.

Z przesłuchania wyłonią się kolejno cztery różne wersje wydarzeń. Okaże się, że Kapturek (tu nastoletnia dziewczynka o wielkich oczach wojowniczki japońskiej mangi) od dawna marzy o tym, by wyrwać się z lasu do wielkiego świata, i ma powyżej uszu pracy kurierki ciastek. Wilk to tak naprawdę dziennikarz śledczy z łasego na sensację brukowca, który pracuje nad materiałem o tajemniczym Smakoszu, kradnącym przepisy kucharskie, który winny jest wielkiej plajcie gastronomicznej w lesie. Tymczasem szalony drwal to aktor starający się o angaż w reklamie maści na odciski, który postanowił porąbać sobie trochę w ramach przygotowania do roli. W końcu babcia, najnudniejsza w bajkowym pierwowzorze postać, która zawsze marnie kończyła – to tym razem wiodąca podwójne życie, uzależniona od adrenaliny wielbicielka sportów ekstremalnych.

No i mamy przepis na smakowity scenariusz doprawiony całą masą uroczych brewerii. Zgrabnie odwrócone role (które, jak to w nowoczesnym świecie, mają dowodzić starej prawdy, że nie należy sądzić nikogo po pozorach) każą czterokrotnie zweryfikować stereotypowe podejrzenia. Kapturek nie jest taki grzeczny, babcia nie tak stara i zniedołężniała, a wilk to nie taki znowu czarny charakter, tylko całkiem w porządku facet, uprawiający, trochę mimo woli, niechlubny zawód dziennikarskiej hieny. Można się domyślać, że tym złym okaże się jegomość będący poza podejrzeniem (przejrzyjcie w głowie listę niewiniątek z bajek, a zgadniecie kto zacz).

Czerwony Kapturek to typowy kolaż, w którym stara bajkowa fabuła wrzucona została w nowy kontekst i wzbogacona odwołaniami do kultury popularnej. Słowem rzecz skrojona dla mas, ale poprzetykana gdzieniegdzie erudycyjnymi nawiązaniami do filmowej klasyki i wyposażona w postacie, które przywodzą na myśl znanych bohaterów z filmów dla dorosłych (np. xXx). Dialogi mienią się wielopiętrowym dowcipem (okrzyk wilka w tarapatach: “A mogłem pisać recenzje filmowe!”). Całość jest przyjemnie zanimowana w technice 3D, a polski dubbing brzmi nienagannie. Tylko Bartek Wierzbięta jako autor przekładu trochę rozczarowuje. O ile filmowy humor sytuacyjny jest na piątkę, o tyle w przypadku tzw. zabawnego języka tłumacz poszedł nieco na łatwiznę. Dosyć już młodzieżowego slangu w stylu “niezły wypas”. Można było oryginalniej.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group